Ostatnio goscilam u znajomych w Changhua. Zdziwilam sie, kiedy poproszono mnie o niekorzystanie z frontowych drzwi do mieszkania. Jaki powod? Egzorcyzmy!
Tak sie sklada, ze od dluzszego czasu pana domu mecza problemy gastryczne. Nieprzyjemne badania lekarskie nie doprowadzily do postawienia ostatecznej diagnozy (bo przeciez jedyna specjalizacja dajaca pewnosc rozpoznania to patomorfologia). Tam, gdzie medycyna zawodzi, zdzialac wiele moze jeszcze wiara, ktora- jak wiadomo- cuda czyni. Autorytety wysunely hipoteze taka, ze opetanie nastapilo- ruchliwy pater familias przywlokl do domu parapsychiczna zaraze, ktora neka jego trzewia. W swiatyni zakupiono odpowiedni talizman i przed drzwiami wejsciowymi dokonano rytualnego oczyszczenia. Wkurzona zmora wyladowala na wycieraczce. Teraz zapewne zasadza sie na jakiegos nosiciela zastepczego albo czeka na mozliwosc powrotu do domu. Wiem, ze jest prosta metoda, aby sfalsyfikowac powyzsza hipoteze, ale brak mi motywacji :)
Dodam jeszcze, ze panstwo S, o ktorych mowa, sa emerytowanymi nauczycielami.
Wspomniany seans spirytystyczny przypomnial mi, ze mieszkam wsrod mowiacych po chinsku duchow. Na Tajwanie sa one obecne wszedzie, poniewaz sa to duchy przodkow. Te niemile to raczej „duchy”, a dobre- raczej „przodkow”. Przodkowie nie opuszczaja do konca swoich rodzin- pomagaja nosicielom swoich genow na tyle, na ile fengshui pozwala. Na najstarszym czlonku plci meskiej kazdego pokolenia, albo tez na meskim potomku, ktory ma pod opieka tabliczke z imionami zmarlych, spoczywa obowiazek dbania o sytuacje, hm, materialna duchow. Polega to na regularnym skladniu ofiar z ryzu, herbaty, wodki oraz na paleniu „pieniedzy”, ktore ulatujac z dymem zasilaja kase antenata. W urodziny kazdego przodka oraz w wazniejsze swieta, praszczurowie moga liczyc na specjalna impreze. Materialne "resztki" poczestunku spozywane sa przez zywych czlonkow rodziny.
Trudno mi tak nagle zaczac sie bac chinskich upiorow/wampirow/zombie (僵屍), ktore charakteryzuja sie miedzy innymi tym, ze nie moga stawiac krokow, tylko poruszaja sie komicznie skaczac obunoz. Nie wywoluja we mnie dreszczu przerazenia bladolice kobiety z dlugimi, czarnymi wlosami, ktore strasza w azjatyckich (a w japonskich w szczegolnosci) horrorach. Sa to duchy kobiet(女鬼), ktore szukaja zemsty za krzywdy wyrzadzone im za zycia. Zupelnie zbiezna z rodzima jest natomiast wiara Chinczykow w to, ze dusze ludzi, ktorzy zmarli smiercia gwaltowna czy samobojcza, blakaja sie po smerci na granicy swiatow. Najczesciej slyszalam opowiesci o takich duchach przy okazji rozmow o gorskich wyprawach- mozna by na ich podstawie przypuszczac, ze kazdy gorski szalas i schronisko ma swoja „uduchowiona”stala ekipe. Slucham z ciekawoscia takich opowiesci, bo moge sie dowiedziec, jak nie nalezy sie zachowywac w wysokich gorach. Widzenie zjaw na wysokosciach powyzej 3000m n.p.m zdarza sie zreszta pod kazda szerokoscia georgaficzna i jest objawem choroby wysokosciowej.
Wiara w duchy i dusze ingerujace w swiat zywych wplywa na ksztalt chinskiego swiata. Przyklady z architektury: drzwi wejsciowe swiatyn i tradycyjnych domow maja bardzo wysoki prog, aby duchy nie mogly wejsc. Na bramach widnieja podobizny slawnych generalow 秦叔寶 尉遲恭 - Bostw Opiekunczych strzegacych drzwi (門神), ktorych duchy sie boja.
Miasto Lugang (鹿港). Na okres Nowego Roku progi sa demontowane. |
Sciezki i mosty w chinskich ogrodach maja ksztalt zygzaka, gdyz wierzy sie, ze zle duchy maja problemy ze skrecaniem- poruszaja sie, obrazowo mowiac, jak duszki z gry Ms. Pac-Man (przypadkowa zbieznosc?). Dzieki takiemu rozwiazaniu uzytkownicy ogrodu moga cieszyc sie niezmaconym spokojem.
Na dzialce/budynku zamykajacym skrzyzowanie w ksztalcie litery T stawia sie znaki nakazujace duchom skrecic w prawo lub w lewo- shigandang 石敢當. Duchy wplywaja tez na PKB: wedlug kalendarza ksiezycowego (poczatek roku jest data ruchoma) siodmy miesiac roku to Miesiac Duchow. 15 dnia siodmego miesiaca, w Swieto Glodnych Duchow (中元節) bramy zaswiatow otwieraja sie i w swiat nasz ulatuja zastepy bezcielesnych istot. Dusze udaja sie do swych rodzin, ktore juz czekaja z ucztami „duchowymi" na swych przodkow. Zmarli, ktorzy nie zostawili meskiego potomka, to zagubione dusze, o ktore nikt nie dba, nie dostarcza gotowki i nie dokarmia. Taki bezdomny z zaswiatow to juz „duch”, istota nie zawsze przyjazna, ale kto z nas nigdy nie byl glodny i zly? Glodnym duchom co prawda tez cos skapnie przy okazji Swieta, ale i tak jest ryzyko, ze blakajaca sie bez celu duszyczka z nudow postanowi w jakiejs sprawie zamoczyc ektoplazmatyczne paluchy. Poniewaz sposob, w jaki bezdomne duchy moga ingerowac w ludzkie zycie, jest nie do przewidzenia, to Tajwanczycy staraja sie nie kusic licha. Nie podejmuja w tym okresie waznych zyciowych decyzji ani nie robia powaznych zakupow. W siodmym miesiacu spadaja drastycznie obroty w takich dziedzinach gospodarki jak motoryzacja czy nieruchomosci. Wiekszosc Tajwanczykow odlozy na pozniej nawet zakup lodowki. Do leczenia sie z przesadow zachecaja jednak duze przeceny i atrakcyjne promocje. Jak powiedzial kiedys pewien chinski filozof, Zhu Xi (朱熹): duchy istnieja, kiedy sie w nie wierzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz