2011/06/17

Biomechanika jazgotu

 Tajwańskie lato nadeszło. Nie przynosi ulgi ani wieczór (35 st.c.), ani burza, która podnosi jedynie  do granic absurdu wilgotność już i tak parnego powietrza. Nie da się biegać ani skakać; nie begam więc i nie skaczę, a mimo bezruchu ciało oblepia pot. Przedszkolaki wychodzą z rodzicami na plac zabaw dopiero po zmroku.

 Według ludowej mądrości lato zaczyna się po święcie "Duan Wu" (端午節)- czyli Święcie Smoczych Łodzi (w tym roku 6 czerwca), ja jednak wiem swoje. Nadejście lata oznajmia na Tajwanie ogłuszający zgiełk pracujących na wysokich obrotach pilarek tarczowych, ukrytych podstępnie w listowiu drzew. Hałas jest tak potężny, że gdyby rzeczywiście były to maszyny, to nie zostałyby dopuszczone do użytkowania na terenie Unii Europejskiej. Sęk w tym, że źródło dźwięku nie podlega normom BHP- potworne dźwięki wydają z siebie robale- cykady.  W tym roku pierwszy raz usłyszałam je 1 czerwca.

Cykady to rodzaj uskrzydlonych owadów o kilkunastoletnim cyklu rozwoju. Gotowe na przeobrażenie larwy cykad wyłażą spod ziemi, gdzie, przyssane do korzeni roślin, spędziły zdecydowaną większość swojego życia. Wdrapują się na jakieś wysokie stanowisko (drzewo, słup uliczny, ściana), zastygają  w bezruchu i przepoczwarzają się. Przytwierdzone do kory drzew wylinki są kolejną łatwą do zauważenia oznaką ich obecności. Nikt jednak nie musi ich szukać, kiedy z koron drzew dochodzi ogłuszający jazgot. Za pomocą  skomplikowanego układu błon, mięśni, jamek i kanalików dorosłe cykady wydają charakterystyczne dźwięki (tylko samce), których natężenie u niektórych gatunków wynosić może 90-120 dB. Samice nie są głuche, wręcz przeciwnie- donośny hałas jest wabikiem i zaproszeniem do rozmnażania. 

Wylinki cykad to kolejny hardcore'owy składnik chińskich leków. Osobiście przetestowałam jego przeciwzapalne i przeciwalergiczne działanie.

Cykada

2011/06/15

鹿港 Port Jeleni

Przez parę wieków Lugang byl ważnym portem Tajwanu. Rozwijał się handel, miasto kwitło. Teraz miasto dzieli od morskiego brzegu kilka kilometrów lądu. Mimo niepomyślnego splotu geologiczno-politycznych czynników Lugang jest wciąż uważany jest za ośrodek tradycyjnej kulturalnej elity. Kwitnie przemysł turystyczny.

2011/06/14

冬蟲夏草 Robal Zimą Ziele Latem

Jednym z wyjątkowych substratów farmaceutycznych  w chińskiej medycynie jest „冬蟲夏草”- czyli Cordyceps, (po polsku maczużnik), pasożytniczy grzyb – workowiec. Jego cykl życiowy mogłby stać się kanwą kolejnej sagi w stylu „Obcego” (możliwe zresztą że i autor wspomnianego dzieła korzystał z podręczników parazytologii). Z pewnością nie spali na biologii autorzy pełnometrażowej kreskówki  „G.I. Joe” z 1978r.
Większość gatunków z rodzaju Cordyceps pasożytuje na bezkręgowcach. Zarodniki takiego C. sinensis kiełkują, gdy upadną na ciało gąsienicy pewnego gatunku ćmy. Grzyb żywi się tkankami ofiary. Kiedy całe ciało przerastają strzępki grzybni, a gąsienica umiera, formują się na niej maczugowate owocniki zawierające spory. Grzybnia C. unilateralis rozrastając się w ciele mrówki, atakuje jej system nerwowy i zamienia pracowitego owada w bezwolne zombie: mrówka opuszcza rodzinę, wspina się na wysoką roślinę, wgryza w nią żuwaczkami i czeka na śmierć. Z zasuszonego pancerzyka mrówki wyrasta imponujący owocnik, ktory z wysokości rozsiewa na nieświadome zagrożenia owady kolejną porcję zarodników.   
Z puktu widzenia nie znającego się na biologii grzybów obserwatora dochodzi do niezwykłej, cyklicznej przemiany owada w roślinę. Chińczycy założyli sobie,  że z padających na ziemię zarodników wyrasta... gąsienica, i to było przyczyną takiego a nie innego nazwania przerażającego pasożyta.
Niezwykły cykl życiowy świetnie wspomaga marketing „夏草冬蟲,”zwanego też w skrócie „robakozielem”: "蟲草. Jeszcze do niedawna  pozyskiwano tylko dzikie owocniki, był więc to drogi specjał, stosowany w czasach historycznych przez rozpieszczanych przez lud tybetanskich mnichów. I teraz, mimo rozwinięcia efektywnych technik hodowli (już bez gąsienic), preparaty z Cordyceps nie są tanie. Do czego więc służy Cordyceps? Niektórzy twierdzą, że to lek na raka i wszystkie inne schorzenia, jak żeńszeń prawie. Niestety nie ma zbyt wielu wiarygodnych badań naukowych na temat jego działania. Zawiera nukleozydy i aktywne biologicznie polisacharydy; zakłada się, że działa immunomodulująco, obniża poziom cholesterolu i trójglicerydów, bada się jego wpływ na astmę, niektóre rodzaje nowotworów, choroby wątroby i nerek- na efekty badan trzeba jednak poczekać.
Według chińskich źródeł 《本草從新》z poł. XVIII w. (w klasycznym chińskim herbarzu 本草綱目się nie pojawia), „Ziółko” oddziałuje na meridiany nerki i płuc, ma smak słodki, neutralny. Leczy kaszel, bóle krzyża i stawów, impotencję, polucje(!), odżywia płuca i nerki, usuwa flegmę. Mimo legendy, jaką obrósł, nie wszyscy specjaliści sięgają chętnie po tego grzyba- mój szef, prof. S. twierdzi na przykład,  że podobne i lepsze efekty lecznicze można uzyskać z pomocą tańszych ziół. Być może więc robakoziele jest przereklamowane, jednak jego niezwykłość i cena mogą zwiększać korzystny dla zdrowia efekt placebo.

Świeże zioła: po lewej Angelica (當歸) i Cordyceps (冬蟲夏草)po prawej na górze, na dole 龍鬚菜-warzywo "smocze wąsy"

2011/06/12

Wyjście Kota

       Na nocnym targu Shilin lansują się dumni właściciele wypieszczonych czworonogów.



 

2011/06/10

Skuteczne Budzenie

Juz drugi raz w tym miesiacu budzi mnie trzesienie ziemi. Slabe- dwojka- ale skuteczne. Do wyspy zbliza sie niewielki tajfun. Z tego wszystkiego i tak najbardziej zabojczy jest upal,  dzialajacy synergicznie z analizami statystycznymi do pracy zaliczeniowej.

2011/06/07

Ciasteczko z trutką

(Słówka do zapamiętania: 塑化劑-plastyfikator, 邻苯二甲酸酯-ftalany)

Tajwanskie media z wściekłością rzuciły się na rodzaj emulgatora- chemicznego dodatku do produktów spożywczych- o romantycznej nazwie handlowej „środek zachmurzający” (起雲劑). Po pewnym czasie okazało się, że wrogiem publicznym nr 1 jest DEHP- jeden ze składników tej mieszanki poprawiającej konsystencję produktów. DEHP to rodzaj ftalanu, pochodna organicznego, aromatycznego  kwasu ftalowego. Ftalany są stosowane powszechnie do poprawiania właściowści plastycznych produktów. Często spotyka się je jako dodatek do PVC- wykładziny, opakowania, zabawki, sprzęt medyczny jednorazowego użytku. Dodawane są do kosmetyków, leków, oraz, jak się okazuje- dodatków spożywczych.

Ftalany łatwo uwalniają się z produktów do środowiska; trafiając do organizmu człowieka wchodzą w niektóre szlaki metaboliczne- są  np. antagonistami męskich hormonów płciowych.  Mogą spowodować feminizację chłopców i przedwczesne dojrzewanie u dziewczynek, a u kobiet- nowotwory piersi. Ftalany są szybko metabolizowane i usuwane z organizmu, ciężko więc zmierzyć ich oddziaływanie.

Tymczasem tajwańscy konsumenci organizują się już, solidarnie planując wniesienie pozwów zbiorowych wobec producentów-trucicieli.

Lekarze- przytłoczeni liczbą matek zatroskanych o funkcje rozrodcze swego potomstwa- publicznie edukują wystraszonych rodziców, w jaki sposób należy profesjonalnie mierzyć siusiaki synów.  

Z programów informacyjnych bezustannie spływają podpowiedzi, jak rozpoznać babeczkę z naturalnych składników od tej ze sztucznymi. W tle wiadomości przesuwają się na taśmociągach skażone produkty,  zdążające ku nieuchronnemu końcowi  w stalowych paszczach utylizujących maszyn.   

Tak to jest na Tajwanie- poprawa bezpieczeństwa żywności następuje skokowo. Kilka miesięcy temu afera z melaminą w mlecznym proszku, teraz ftalany. W międzyczasie ludzie spokojnie zajadają się wysokoprzetworzoną żywnością: jogurtem owocowym, który nie ma nic wspólnego z owocami ani nawet ze świeżym mlekiem, słodyczami nie wiadomo z czego, slodkimi, orzeźwiającymi w tropikalny skwar napojami- wszystko pakowane w tysiące rodzajów jednorazowych opakowań. Duma Tajwanu- niewidzialne dla służb sanitarnych kramy uliczne z lokalnymi smakołykami sprzedają wszystkie smaki Azji. Nie  można się jednak czuć bezpiecznie, kiedy jedyną gwarancją naszego bezpieczeństwa jest wolnorynkowa konkurencja- ta może nas co najwyżej zabezpieczyć przed dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi. Na podobnej zasadzie działają trutki na szczury- efekt działania jest opóźniony i nie da się powiązać skutku ze spożyciem trucizny.

Nikt, przy okazji afery spożywczej, nie zastanowi się też nad oddziaływaniem ftalanów z innych źródeł: opakowań, kosmetyków, plastikowych elementów wnętrz samochodów.

Zaraz po obszernym raporcie z frontu ftalanowej wojny, stacja TVBS wyemitowala dwa reportaże: o tradycyjnej duszonej golonce i  o sekretach smażenia steków.

2011/06/05

Spis tresci 目錄學

 Przede mna na stolach pietrza sie sterty starych ksiazek, zakurzonych i z wzorzystymi sladami plesni. Zaden uczciwy alergik nie tknalby ich nawet bambusowym kijem. Ksiazki stare- wiele przezyly i na wiele sposobow trafialy w rece obecnego wlasciciela- profesora ksiegologii. Niektore zostaly wysoko wylicytowane na miedzynarodowych aukcjach, niektore- przedsiebiorczy profesorowie wygrzebywali ze smietnikow. 

  To dziwaczne uczucie- uczyc sie o ksiazkach. Najwyzszym szacunkiem i czcia obdarzana jest nie tylko ich tresc, ale i forma materialna, inkarnacja ginacej w mrokach dziejow wiedzy. Prastare teksty z Mawangdui albo jaskin Mogao znajduja sie w o niebo lepszej sytuacji niz XVIII albo XX-wieczne zbiory kartek marnego papieru, na ktorych spoczelo doswiadczenie genialnego praktyka i uczonego. Proces przekazywania i selekcji wiedzy zaczyna sie wlasnie tutaj: od uwaznego pochylenia sie nad kazdym skrawkiem zadrukowanego papieru.

2011/06/04

Pora na powrot

Oto i okazja: uroczystosc zakonczenia studiow, kwiaty, smieszny stroj "zakonu sliwkowego", ktory dzisiaj wdzialam- nie bez perwersyjnej satysfakcji. To wszystko grubo na miesiac przed rzeczywistym terminem zakonczenia studiow. Najwyrazniej nikt nie bedzie sie przejmowal takimi drobiazgami, skoro moj dyplom juz wydrukowany.
Czuje ulge. Dzis postanowilam odwiedzic knajpe "Rybie Kosci", aby uczcic cezure. W przesiaknietym dymem papierosowym wnetrzu znalazlam znajomych, ktorzy siedzieli przy zdemontowanym barze. Oznajmili, ze knajpa zostala zamknieta. Powodem zamkniecia byla nagonka na nielegalne w sensie planowania przestrzennego lokale, z ktorych jeden nie tak dawno splonal wraz z odwiedzajacymi go klientami. Lokal, w ktorym miescila sie najbardziej swojska knajpa Azji, zlokalizowany jest w dzielnicy mieszkaniowej, gdzie obowiazuja bardzo restrykcyjne zasady komercyjnego wykorzystywania budynkow. Jest to prawdopodobnie proba zbalansowania chaosu budowlanego w tajwanskich miastach, o ktorym juz chyba wspomnialam nazywajac go po kolezance bxy - koszmarem urbanisty. Restrykcje tego typu  wydaja sie bardziej zrozumiale, kiedy pod stopami zakolysze sie ziemia, a kolejny reaktor elektrowni Fukushima zaczyna miec problemy z chlodzeniem paliwa. Nawet bez udzialu atomu trzesienie ziemi to pozary na skutek rozszczelnienia instalacji gazowych- najczestsza przyczyna smierci w przypadku takiego kataklizmu.

Smutnym okiem rzucilam na kolorowa pacyfke na scianie, nieco weselszym na nowy tatuaz barmanki- znak anarchii. Wrocilam do swojej lodowki (bez klimy ani rusz, kiedy wieczorem 34 st.c). Sama zreszta wyprowadzam sie za 3 tygodnie.

2011/03/09

Smierdzace Tofu

Rodzice przyjechali na Tajwan!
Na propozycje skosztowania smierdzacego tofu (chou doufu-臭豆腐) odrzekli, ze: "zbyt smierdzi" (Mama), i "na pewno jest bez smaku" (Tata).

2011/02/16

Milosc i smierc w Changhua

Ostatnimi czasy pochlonely mnie bez reszty tajwanskie rytualy. W ostatnich dniach stycznia zlecono mi chalture. Jako znany fotograf-amator robilam zdjecia podczas ceremonii slubnej i wesela znajomych. Otrzymalam za to czerwona koperte. Przed i po tej podwojnie radosnej uroczystosci fotografowalam doczesne szczatki obywateli Tajwanu, poznajac jednoczesnie tajniki zawodu Mistrza, co Kosci Zbiera (撿骨師). Badania planowane byly poczatkowo ze znacznie wiekszym rozmachem. Teraz z ulga przyjmuje ograniczenie smialego planu do zaledwie kilku dni.

Praca grabarza-naukowca (jak to okreslila znajoma) byla meczaca fizycznie i wycienczajaca emocjonalnie. Pozostawanie przez wiele godzin w przygarbionej, wykrzywionej niemozliwie, przykucnietej pozycji w zapylonym i okresowo zadymianym pomieszczeniu nie pozostalo bez wplywu na kregoslup i zatoki przynosowe.

Pracownia, w ktorej pan Huang oczyszczal (niezbyt. niestety, dokladnie) szkielety, opiekowal sie 地藏菩薩 (Ksitigarbha)- Bodhisattva, ktory zstapil do Piekiel. Przed przystapieniem do badan musialam zaopatrzyc sie w odstraszajace duchy listki piolunu (艾草 Artemisia argyi, 芙蓉 Artemisia chinense), zlozyc ofiare z pieniedzy dla duchow w pobliskiej swiatyni oraz zapewnic rodzine Mistrza, ze aktualnie nie miesiaczkuje. Byla to niezwykla, wzruszajaca chwila dla antropologa, ktory o tabu zwiazanym z menstruacja naczytal sie po dziurki w nosie, jednak byla to dla niego osobliwosc nieznana jego kulturze, jak rytualna skaryfikacja albo inny pogrzeb powietrzny nie przymierzajac. A tu prosze- obserwacja uczestniczaca ze wszystkimi szykanami. Przy okazji rozmow o menstruacji dowiedzialam sie, ze w tej fazie cyklu miesiecznego nie wolno mi rowniez uczestniczyc w noworocznych modlach do Boga Niebios (拜天公) a nawet wchodzic do swiatyn. Ha.

Ale wracajac do tematu. Warunkiem dopuszczenia mnie z aparatem do kosci byla... zgoda samych wlascicieli. Mieli oni wyrazic przyzwolenie lub jego brak poprzez wplyniecie na wynik "rzutu moneta'. tradycyjnie do tego celu sluzy drewniane narzedzie przypominajace dwie polowki gigantycznego orzecha nerkowca. Po zadaniu pytania obie polowki podrzuca sie, a kiedy spadna na ziemie- odczytuje sie odpowiedz: NIE- jesli obie polowki ulozyly sie plaskimi lub wypuklymi stronami w ta sama strone, TAK- jesli jedna ulozy sie wypukla a dluga plaska strona do ziemi. Pan Huang zaskoczyl mnie podwojnie- po pierwsze uzyl monet 10-dolarowych, a po drugie- nie pytal kazdego zmarlego z osobna, tylko kilka dni wczesniej poprosil cale towarzystwo o demokratyczna decyzje. Mimo takiego "ulatwienia" istnialo duze ryzyko (75%), ze przynajmniej jeden z koniecznych 2 rzutow monetami bedzie na "nie". I co? Obydwa byly na "tak"! Za okazana laskawosc musialam glosno wyrazac wdziecznosc po kazdej serii zdjec. Po zakonczeniu dnia pracy nie wolno mi bylo wrocic prosto do domu. Musialam pokluczyc troche, zeby zgubic ewentualny nadprzyrodzony ogon. Zwykle wchodzilam do jakiejs swiatyni. "skazone" wierzchnie ubranie oraz sprzet zostawaly w garazu, gdzie byly "odkazane' woda z piolunem. Po kilku dniach wymuszonych ceregieli zaczelam sie lapac na tym, ze sama juz mysle "duchowymi"  kategoriami i bez oporow daje sie okadzac, bez problemu przejmujac w rozmowach dyskurs pana Huanga i innych, podobnie tradycyjnych Tajwanczykow. Na razie badania zakonczyly sie po sfotografowaniu 36 czaszek. W przyszla niedziele udaje sie na cmentarz, gdzie inny Mistrz, w cieniu trzymanego przez corke nieboszczyka czarnego parasola, wykopie i zabierze do pracowni szkielet- o ile tkanki miekkie zdazyly sie calkiem rozlozyc. Jesli tak sie jeszcze nie stalo...to zupelnie inna historia.

2011/01/14

Uwazaj Wezyku!

W Parku Krajobrazowym Dakeng (大坑, czyli Wielka Jama), jadowite weze musza sie obawiac nie tylko przypadkowego ugryzienia w jezyk, ale rowniez rozdeptania przez ktoregos z licznych turystow-spacerowiczow z pobliskiego miasta Taichung (台中). Aby zapobiec tragedii- rozstawiono stosowne tablice.



2011/01/12

The roof is on fire



31.XII.2010, Taipei 101, Taiwan


 Exodus

 Atak nastapil pare sekund po polnocy. O godzinie zero wcisnieto przycisk od apokalipsy, przerywajac radosne czuwanie dwoch milionow obywateli zgromadzonych przez monumentalna bryla wiezowca 101. Budynkowi nie bedzie dane dotrwac do 101 roku Republiki. Pomaranczowa luna rozswietlila niebo, opromieniajac ocean glow. Zgromadzeni w punktach widokowych mieszkancy Tajpej zerwali sie z miejsc i podazyli w kierunku podziemnego schronienia, jakie dawaly stacje metra. W ewakuacje sprawnie wlaczyly sie sily porzadkowe. Policja wstrzymala ruch. Obsluga metra rozpaczliwie starala sie kontrolowac przeplyw ludzkich mas przez ruchome schody, bramki i perony. 














































W kolejnych ujeciach widac bylo przycupnietych przy kraweznikach rodzicow z malymi dziecmi w ramionach. Twarze ludzi okutanych w grube, zimowe ubrania, nie wyrazaly zadnych emocji. W koncu i nawet ten superkomputer nie ma nieograniczonej mocy obliczeniowej.





















Doktor Shibata siedzial w swojej pracowni w Ministerstwie Gospodarki Cesarstwa Japonii i z zainteresowaniem wpatrywal sie w ekran komputera. Zmienil nawet taktowanie, aby moc w czasie zblizonym do rzeczywistego ogladac armageddon w swiecie, ktory tworzyl przez kilka lat. Projekt przygotowany na zlecenie ministra gospodarki- mial odpowiedziec na pytanie o rozwoj gospodarczy Tajwanu, o ile po II W.S. stalby sie on demokratyczna i kapitalistyczna republika, a nie byl, jak jest obecnie, najbardziej wysunieta na poludnie wyspa Cesarstwa. Jako wzglednie izolowany uklad, wyspa idealnie nadawala sie do badan. Wirtualny model Formozy powstawal przez kilka miesiecy, ale pare dobrych lat zabralo udoskonalanie go. Dzis dwudziestoletni projekt dobiegal konca. Od jutra armia specjalistow przystapi do analizy bezmiaru danych. Teoretycznie mozna bylo symulacje zakonczyc zero-jedynkowo, jednak w tworcach projektu drzemal duch demiurga. Postanowili z hukiem zakonczyc stuletnie istnienie wirtualnej republiki.



Shibata ziewnal i przeciagnal sie. Mlody chlopak na ekranie przytulal opiekunczo dziewczyne w czerwonym szaliku. Tempo akcji zwolnilo. Zabawa powoli dobiegala konca. Gdy ogien wygasnie, szesciany wirtualnej przestrzeni zaczna po prostu jeden po drugim znikac bezszelestnie w pustce, zabierajac ze soba wszystkie pograzone w pulapce czterech wirtualnych wymiarow byty. Informatyk wzial ten pomysl z jednej z pierwszych w jego komputerowej historii wygaszaczy ekranu. 

 * * *

Zycze Wszystkim Szczesliwego i  Jak Najbardziej Realnego Nowego Roku 2011

2011/01/01

Z przedwczoraj

Wlasnie jade sobie pociagiem ekspresowym nr 1032 z Tajchungu do Tajpej. Zdarzylo mi sie przed chwila cos wartego uwagi. W przeddzien sylwestra, obchodzonego najhuczniej- jak i inne komercyjne swieta- w stolicy, pociagi i autobusy do Tajpej sa przepelnione. Zdajac sobie sprawe z sytuacji, postanowilam skorzystac z niezawodnego srodka transportu, jakim jest kolej. Jest to rowniez najbezpieczniejszy sposob poruszania sie na tej aktywnej tektonicznie wyspie. Poruszajacy sie po estakadach szybki pociag gaotie jest, mimo nowoczesnych rozwiazan inzynieryjnych, wrazliwszy na wstrzasy niz poczciwa, wszystkimi kolami trzymajaca sie gleby kolej. Autobusy poruszajace sie po wygodnych autostradach Tajwanu sa rowniez w pewnym stopniu narazone na kaprysy trzech sklinczowanych plyt tektonicznych, czestsze sa jednak wypadki powodowane przez przepracowanych kierowcow. Od tego najtanszego sposobu podrozowania odstraszyla mnie tym razem perspektywa spedzenia dodatkowej godziny lub dwoch w stolecznych korkach. 
Pociag ekspresowy pokonuje dystans miedzy dwoma miastami w 2h 15min. Lubie podroz taka spedzic na siedzaco, lecz zeby miec pewnosc kupienia biletu z miejscowka, powinnam byla kupic bilet z wyprzedzeniem. Jako ze tego nie uczynilam, bez zdziwienia przyjelam do wiadomosci, ze w pociagu o 18.15 miejsc juz nie ma, ale w kolejnym, o 19 jeszcze owszem sa. Zdecydowana na poswiecenie czasu na rzecz odrobiny luksusu, zakupilam bilet na 19 i oddalilam sie ze swym tobolem. Pozalowalam jednak swojej pochopnej decyzji i postanowilam powrocic do kolejki. Przypomnialo mi sie, ze mozna wykupic miejsce siedzace tylko na czesc trasy. Czekajac karnie za grzecznie stojacymi w rzadku obywatelami zauwazylam, ze pan z okienka, w ktorym kilka minut temu kupilam bilet wykrzywia w moja strone twarz w porozumiewawczym grymasie, i , nie zwazajac na ustawionych przed nim potencjalnych pasazerow, przywoluje- mnie? Tak, mnie! - gestem dloni. Tutaj mozna dodac, ze gest ten rozni sie wektorem od przyjetego w Polsce: u nas macha sie trzymajac dlon skierowana w gore (ruch wachlowania), na Tajwanie dlon nalezy skierowac w dol (ruch zmiatania okruszkow ze stolu). Dlon w gorze oznacza brak szacunku wobec wzywanego. 

Tak wiec Pan z Okienka, z szacunkiem kiwajac na mnie reka, przywabil mnie przed szybke z mikrofonem, i podniecony, a jednoczesnie wielce uradowany, zazadal mojego biletu, wolajac przy tym „czejcz, czejcz”. Bez protestow oddalam bilet, bo wiedzialam juz, ze ktos musial zwrocic bilet i oto w cudowny sposob dostaje miejsce siedzace w pociagu o 18.15. Tak sie wlasnie stalo. Zadowolenie na mojej gebie i usmiechy, rzucane Panu z Okienka przez ramie, gdy pedzilam na peron musialy pobudzic w korze mozgowej Pana z Okienka ktorys z licznych osrodkow przyjemnosci. Na jego twarzy malowala sie bowiem bloga radosc z dobrego uczynku/dobrze wykonanej pracy.

I teraz refleksja: dlaczego tak mna wstrzasnelo to przezycie, ze postanowilam uszczesliwic Was ta grafomanska opowiescia?