2011/06/04

Pora na powrot

Oto i okazja: uroczystosc zakonczenia studiow, kwiaty, smieszny stroj "zakonu sliwkowego", ktory dzisiaj wdzialam- nie bez perwersyjnej satysfakcji. To wszystko grubo na miesiac przed rzeczywistym terminem zakonczenia studiow. Najwyrazniej nikt nie bedzie sie przejmowal takimi drobiazgami, skoro moj dyplom juz wydrukowany.
Czuje ulge. Dzis postanowilam odwiedzic knajpe "Rybie Kosci", aby uczcic cezure. W przesiaknietym dymem papierosowym wnetrzu znalazlam znajomych, ktorzy siedzieli przy zdemontowanym barze. Oznajmili, ze knajpa zostala zamknieta. Powodem zamkniecia byla nagonka na nielegalne w sensie planowania przestrzennego lokale, z ktorych jeden nie tak dawno splonal wraz z odwiedzajacymi go klientami. Lokal, w ktorym miescila sie najbardziej swojska knajpa Azji, zlokalizowany jest w dzielnicy mieszkaniowej, gdzie obowiazuja bardzo restrykcyjne zasady komercyjnego wykorzystywania budynkow. Jest to prawdopodobnie proba zbalansowania chaosu budowlanego w tajwanskich miastach, o ktorym juz chyba wspomnialam nazywajac go po kolezance bxy - koszmarem urbanisty. Restrykcje tego typu  wydaja sie bardziej zrozumiale, kiedy pod stopami zakolysze sie ziemia, a kolejny reaktor elektrowni Fukushima zaczyna miec problemy z chlodzeniem paliwa. Nawet bez udzialu atomu trzesienie ziemi to pozary na skutek rozszczelnienia instalacji gazowych- najczestsza przyczyna smierci w przypadku takiego kataklizmu.

Smutnym okiem rzucilam na kolorowa pacyfke na scianie, nieco weselszym na nowy tatuaz barmanki- znak anarchii. Wrocilam do swojej lodowki (bez klimy ani rusz, kiedy wieczorem 34 st.c). Sama zreszta wyprowadzam sie za 3 tygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz